
„To the Moon” – podróż przez pamięć i marzenia
Nie każda historia zaczyna się od bohatera.
Czasem zaczyna się od końca.
„To the Moon” to opowieść o dwóch lekarzach, którzy przemierzają wspomnienia umierającego człowieka, aby spełnić jego ostatnie, niespełnione marzenie.
Bez walki. Bez punktów doświadczenia.
Tylko emocje, muzyka i wspomnienia, które — choć niedoskonałe — tworzą całe życie.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, co naprawdę liczy się na końcu drogi — ta gra odpowie w sposób, którego nie zapomnisz.


Nie chodzi o księżyc. Chodzi o człowieka.
„To the Moon” to interaktywna opowieść o wspomnieniach, żalu i niespełnionych marzeniach.
Wcielasz się w dwójkę lekarzy, którzy specjalizują się w niezwykłej technologii — pozwalającej zmieniać wspomnienia osób umierających. Ich zadaniem jest jedno: spełnić ostatnie życzenie pacjenta, zanim odejdzie.
Historia skupia się na Johnnym – starszym mężczyźnie, który chce polecieć na księżyc. Aby zrozumieć, dlaczego właśnie to jest jego marzeniem, gracze podróżują przez jego przeszłość, cofając się przez całe życie.
To gra, w której nie walczysz. Nie zdobywasz punktów. Ale każde wspomnienie, które odkryjesz, może poruszyć coś głęboko w tobie.

Zaprojektowana, by poruszać – nie rozpraszać.
Bez walki. Bez nadmiaru. Tylko historia.
Każdy element „To the Moon” został zaprojektowany nie po to, by zajmować czas — ale by go wypełniać znaczeniem. To gra, która nie odciąga uwagi od historii, lecz ją prowadzi bez przeszkód.
Nie ma tu systemów walki, nie ma statystyk do maksowania ani poziomów trudności do pokonania. Nie musisz być szybki, ani najlepszy. Wystarczy, że jesteś obecny.
Zamiast rywalizacji — jest refleksja. Zamiast pośpiechu — spokój. Zamiast rozproszeń — skupienie na tym, co naprawdę porusza.
„To the Moon” to opowieść, która płynie we własnym tempie. Gra, która nie oczekuje niczego, poza tym, że dasz jej chwilę i pozwolisz jej zostać z tobą na dłużej.

Wspomnienia nie zawsze są piękne. Ale są nasze.
W „To the Moon” wspomnienia nie są trofeami.
Nie wybieramy ich. Nie kontrolujemy.
Są ciche. Niekiedy bolesne.
Niosą w sobie coś, co trudno nazwać, ale łatwo poczuć.
Gra nie prosi cię o ocenę przeszłości —
tylko o to, byś spojrzał na nią z empatią.
Bo nawet jeśli nie zawsze są piękne…
to nadal są nasze.
Muzyka niesie więcej niż dźwięki. Niesie znaczenie.
To nie jest ścieżka dźwiękowa, którą się słucha. To ścieżka dźwiękowa, którą się czuje.
W „To the Moon” muzyka nie jest dodatkiem — ona prowadzi. Jest jak niemy narrator, który mówi, kiedy postacie milczą.
Delikatne uderzenia klawiszy. Motywy, które powracają w różnych momentach, zmieniając znaczenie wraz z kontekstem. Smyczki, które nie opowiadają fabuły, ale serce tej fabuły.
Melodie nie chcą być zapamiętane. One chcą zostać z tobą. Nie dla efektu. Dla emocji.
Niektóre fragmenty usłyszysz tylko raz. A jednak będą ci towarzyszyć przez lata.

To nie tylko postacie. To ludzie.
A ich życie rozwija się razem z tobą.

Johnny
Mężczyzna z marzeniem, które z pozoru wydaje się banalne. Ale w jego życiu nic nie było przypadkowe.

River
Cicha, pełna tajemnic. Jej gesty mówią więcej niż słowa — a miłość więcej niż logika.

Dr. Rosalene
Profesjonalna, rzeczowa, ale pod powierzchnią — ktoś, kto zna ciężar cudzego końca.

Dr. Watts
Słowa rzuca lekko, ale odpowiedzialność dźwiga głęboko. Ironia jako mechanizm obronny.
Galeria wspomnień








Niektórych historii nie da się opowiedzieć słowami… ale możesz spróbować.
Jeśli „To the Moon” zostawiło w Tobie emocje, których nie potrafisz do końca nazwać — jesteś w dobrym miejscu.
Możesz podzielić się swoimi refleksjami, wspomnieniami lub po prostu tym, co poruszyło Cię najbardziej. Czasem najważniejsze historie rodzą się z cichego porozumienia.
Nasza skrzynka zawsze jest otwarta:
